niedziela, 18 listopada 2012

Debbie Rowe udziela wywiadu


Debbie Rowe i Michael JacksonByło trochę doniesień że Michael jest uzależniony od środków przeciwbólowych, że jego rodzina nieskutecznie próbowała coś z tym zrobić. Widziałaś jakiekolwiek uzależnienie, kiedy byliście małżeństwem? 
Nie. Wtedy nie byłoby tam dzieci. Możecie mnie postrzegać jako matkę, która się nie interesuje, ale nie, nie. 

Ok, byłaś Debbie Rowe, zwykłą Debbie z bloku. I nagle to zainteresowanie mediów, kiedy się pobraliście, to wszystko, z czym zmagasz się od tego czasu. Jak to jest radzić sobie z czymś takim każdego dnia? 
Teraz jest trochę łatwiej niż kilka lat temu, ale na początku to było... po prostu nie do opisania. Nie oczekiwałam czegoś takiego, nie sądziłam, że to będzie taka wielka sprawa. 

Opowiedz mi o tym, co ci zrobiono. Jak zostałaś potraktowana? 
Na początku byłam śledzona i na poziomie intelektualnym wiesz, że to, czego chcą, to zdjęcie. Ale to najazd na prywatność. Wiesz tak na chłodno, aparat nie zrobi Ci krzywdy, to tylko zdjęcie. Ale to zdjęcie mojej osoby i jeśli bym chciała, żeby jakieś moje zdjęcie było w prasie, to bym je im dała. Powiedziałabym “To jest zdjęcie mnie w ciąży, proszę bardzo”. Ale wiesz... Bycie w ciąży to bardzo osobista sprawa. To coś pomiędzy mną i Michaelem. Nie pomiędzy mną i światem. Michael na scenie, to Michael na scenie, a świat... To jest ich Michael, nie mój. To nie jest mężczyzna, którego poślubiłam i z którym mam dzieci. Ludzie nie widzą tego Michaela, którego ja widzę,.. Szkoda. Ponieważ on jest takim wspaniałym... [Debbie płacze]. Jest cudownym, troskliwym człowiekiem, a nie przedstawia się go takim, jakim jest naprawdę. I to mnie bardzo wkurza. Nie ma na świecie innego człowieka, który mógłby być lepszym ojcem. I mam żal do ludzi, którzy twierdzą, że on jest złym rodzicem. Nikt nie przeczytał więcej na temat rodzicielstwa. Nikt nie praktykował tej sztuki bardziej, niż on. Bo bycie rodzicem to sztuka. Musisz zapracować na tytuł rodzica. To, że rodzisz czy zapładniasz nie daje ci automatycznie tytułu matki lub ojca, musisz sobie na to zasłużyć. Moje dzieci nie nazywają mnie mamą, bo ja tego nie chce. To dzieci Michaela. To nie oznacza, że one nie są moimi dziećmi, ale urodziłam je, bo chciałam, żeby to on był ojcem. Wierzę, że są ludzie, którzy powinni być rodzicami. A on jest jednym z nich. Nasza rodzina nie jest tradycyjna. Jeśli inni ludzie czują się z tym niekomfortowo, to wstyd, że nie są bardziej tolerancyjni. Jesteśmy rodziną. Michael i ja zawsze będziemy połączeni dziećmi. Zawsze będę dla niego, zawsze będę dla dzieci. A ludzie komentują „och, nie mogę uwierzyć, że ona zostawiła swoje dzieci”. Zostawiła? Zostawiłam swoje dzieci? Nie zostawiłam moich dzieci, one są ze swoim ojcem. Tam, gdzie powinny być. Mówię ci, on jest najwspanialszym ojcem, tak dobrze się nimi opiekuje... Zanim dziecko cokolwiek chciało, on już wiedział, co to ma być. Takie rzeczy nie są dla mnie. 

Czy chciałaś mieć dzieci, zanim poznałaś Michaela? 
Nie. 

Więc to nie było twoje pragnienie. 
Nie. To są dzieci z miłości. Pamiętam naszą rozmowę i ja powiedziałam „Pozwól mi to zrobić”. A on: „Zrobisz to dla mnie?”. A ja: „Tak, proszę, pozwól mi na to”. Zapytał, dlaczego. A ja odpowiedziałam: „Ponieważ cię kocham. Potrzeba czegoś jeszcze?”. 

Czym jest według Ciebie fascynacja? Dlaczego jest tak nieustająca? 
Jeśli mogę się wypowiedzieć na swój temat... Nie wiem, Nie wiem. Może dlatego, że to nie jest niczyja sprawa. A ludzie lubią plotkować. 

Czy Michael ostrzegł cię przed zainteresowaniem mediów? 

Tak.

I co powiedział? 
Powiedział: „Nie wiesz, do czego oni są zdolni”. A ja odpowiedziałam: „Oj, Michael, przestań. Będziemy mieli dziecko. Co jest w tym dziwnego? Będziemy mieć dziecko. Jeśli już, to jest to piękne, cudowne, wspaniałe”. Czy było w tym coś złego? No ale cóż, najwyraźniej to nie była taka prosta sprawa. 

Jak zostało to przedstawione twoim zdaniem? 
Pamiętam... Ten pierwszy okres, kiedy nikt nie wiedział. To był taki mały sekret. A ja miałam być coraz większa i większa... Pewnego razu się dowiedziałam, że zdjęcie mnie w ciąży jest warte pół miliona dolarów. Dla kogo? I po co? Czy oni nigdy wcześniej nie widzieli nikogo w ciąży? Będę wyglądała jakoś inaczej, bo to jest dziecko Michaela, a nie jakiegoś innego mężczyzny? Bycie w ciąży to bycie w ciąży. Więc to było bardzo stresujące. Było tak źle, że wzięłam tydzień wolnego z pracy i pojechałam na ranczo [Neverland]. Wtedy Michael zadzwonił i powiedział „Przyjedź do Australii”. To pojechałam. 

Były plotki, że miałaś ołtarzyk z Michaelem, że byłaś szaloną fanką, zanim się poznaliście. To prawda? 
[Debbie się śmieje]: Musze wyznać, że jako dziewczynka miałam jego plakat na ścianie, koło zdjęć Bobby'ego Shermana, Jacka Wilda i Donny'ego Osmonda. Później, w moim mieszkaniu, miałam duże prywatne zdjęcie Michaela, które zostało mi ukradzione i wylądowało na okładce jednego z magazynów, bez mojego pozwolenia. I kominek... Na kominku są świeczki. To znaczy ja miałam świeczki, zdjęcie Michaela ze mną, zdjęcie mojej siostrzenicy i siostrzeńca i zdjęcie jednego z moich psów. Więc Twoja definicja ołtarzyka chyba nie pasuje. Nie było żadnych ołtarzyków. Przykro mi. 

Co robiłaś, jeździłaś często na ranczo? Czy Michael zaczął flirtować z Tobą, no wiesz, chłopak potrzebuje dziewczyny, romans się rozwija.., 
Co masz na myśli, mówiąc flirt? 

No nie wiem, że próbował cię pocałować, czy coś. 
Ok... Nie zmierzaj w tym kierunku. Nie będziemy o tym rozmawiać. Myślę, że mamy dużo wspólnych cech osobowości, lubimy flirt, rozmowy, żarty, ale nie mogę... Nie sądzę, że mogę opowiedzieć ci o szczegółach. 

Uprawialiście seks? 
Dlaczego tak was to interesuje? Dobra, muszę ci coś powiedzieć. Kiedy te drzwi się zamykają, to jest to moja sprawa, nie twoja. To jest bardzo niewłaściwe pytanie. Więc moją odpowiedzią jest: to jest bardzo niewłaściwe pytanie. 

Ok, były doniesienia, że zapłacono ci za urodzenie jego dzieci, tak jak się płaci facetowi, który jest dawcą spermy. 
Serio? 

To prawda? 
Cóż, myślę, że byłabym w tym wypadku tak droga, że nie mogliby sobie na mnie pozwolić. Nie. Nie. 

Dlaczego się pobraliście? 
Żeby uciąć pewne tabu. Wiesz, takie, że masz dziecko bez ślubu. Dzieciom byłoby z tym ciężko. Nie powinny mieć tej etykietki, tak jak ich ojciec, któremu przyczepiono już tyle etykietek... Jeśli był jakiś sposób, by temu zapobiec i uczynić to czymś, co ludzie uznają za „normalne”... Myślę, że małżeństwo to wspaniała instytucja, kiedy ma się dzieci. Moje osobiste przekonanie jest takie, że ono nie jest konieczne, kiedy dzieci się nie ma, wtedy to tylko opcja. Po prostu niektórzy ludzie potrzebują papierka a inni nie. 

Kiedy się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży z Princem? 
Oj, znowu pytasz o daty... Chyba zaczęłam napastować mojego lekarza, kiedy okres spóźniał mi się dwa dni. Przed Princem miałam jedno poronienie, byłam wtedy zdruzgotana. Myślałam: „Mój Boże, nie będę mieć dziecka, to straszne. Mam dopiero 38 lat, nie mogę w to uwierzyć, tak tego pragnę a to wszystko się spieprzyło”. To była jedna z tych rzeczy, które się po prostu przydarzają. A kto tam był i pocieszał mnie cały czas? Michael. 

Więc potem spróbowaliście jeszcze raz... 
O tak. 

Więc definitywnie, Prince był planowany, chciany. 
Oczywiście. Oboje dzieci. Inaczej by ich tu nie było. 

Jak Michael się oświadczył i jak odbył się ślub, czy dał ci pierścionek zaręczynowy, klękając na jedno kolano? 
Kiedy byłam w Neverland i ciągle płakałam, zapytał., czy przyjadę do Australii. A ja odpowiedziałam [Debbie udaje płacz]: „Tak”. 

Dlaczego płakałaś? 
Ludzie mnie ścigali, myślałam, że moje życie się zaraz skończy, nie wiedziałam co się stanie w przyszłości I dlaczego to wszystko miało miejsce. 

To było po tym, jak świat się dowiedział. 
Tak, kompletnie tego nie rozumiałam. Rozmawialiśmy o małżeństwie już wcześniej, ale się wahaliśmy. 

Dał Ci pierścionek? 
Debbie [uśmiechając się]: Tak. Nie przyniosłam go tutaj, bo to jest coś osobistego. Możesz spojrzeć na stare zdjęcia z tamtego okresu i na pewno gdzieś go znajdziesz. Trzymam go w domu w specjalnym miejscu. To nie jest żaden ołtarzyk, tylko specjalne miejsce. Pobraliśmy się i byłam w Australii tydzień podczas jego trasy koncertowej. Potem wróciliśmy i Michael załatwił mi ochronę, opiekunki. Wszystko stawało się coraz bardziej intensywne. Powiedział: „Tu [w mieszkaniu Debbie- przyp. tłum.] nie jest bezpiecznie, nie chcę, żebyś tu była”. Spakował moje rzeczy i przeprowadziłam się do Moorpark [miasto w południowej Kalifornii- przyp. tłum.], do dobrych przyjaciół. 

A co z miesiącem miodowym? 
On pracował! Co Ty sobie myślisz? 

Więc nie mieliście prawdziwego miesiąca miodowego. 
Ok, znowu idziemy w tym kierunku, co to jest miesiąc miodowy? Koniecznie musisz ubierać sandały dla nowożeńców... 

Ian [śmiejąc się]: Takie z obrączkami i chodzić po plaży... [Ian i Debbie wyśmiewają się tutaj z popularnego, ale uważanego za bardzo kiczowaty amerykańskiego zwyczaju, kiedy młodzi małżonkowie podczas podróży poślubnej chodzą po plaży w sandałach albo klapkach z wyrytymi na podeszwie obrączkami, gołąbkami, albo napisem „świeżo poślubieni”- przyp. tłum.] 
Byliśmy w Australii. To piękny kraj. 

Bardzo szybko się tam pobraliście.. 
Tak. 

Mieliście tam jakiegoś księdza czy pastora? 
Był urzędnik stanu cywilnego i kilku przyjaciół. To była bardzo szybka ceremonia, bo ja byłam wyczerpana, bo właśnie przyleciałam samolotem a Michael skończył koncert, a on zawsze jest po koncercie bardzo zmęczony I było “Musimy iść spać, jeszcze będziemy mieć czas”. 

Spędziłaś z Michaelem noc poślubną? 
Nie, ponieważ byłam taka zmęczona a on właśnie skończył koncert. Byłam wyczerpana, Byliśmy w tym samym apartamencie, otworzyłam drzwi i powiedziałam, że muszę iść do innej części budynku. Bo potrzebuję odpocząć, jestem w ciąży. I on wyszedł, bo było dużo ludzi w pokoju, wiadomo, ludzie po imprezach zawsze siedzą. Więc ja wyszłam z jego asystentką i poszłyśmy do innej części hotelu, gdzie mogłam odpocząć 

Więc to było prawdziwe małżeństwo? Nie dzieliliście nigdy sypialni, nie spaliście w jednym łóżku, skonsumowaliście związek? 
To bardzo niegrzeczne pytanie. To, co dzieje się miedzy mną i moim mężem za zamkniętymi drzwiami, to nasza sprawa. Nie wiem, jak mam to przekazać, by było bardziej zrozumiałe. Wiesz... To coś pomiędzy mną i Michaelem. Jeśli tam by byli inni ludzie... To pewnie tabloidy by napisały, że to orgia. Jeśli mielibyśmy tam [w łóżku] innych ludzi, to temat by był otwarty do dyskusji. Oficjalnie mogę ci tylko powiedzieć, że zostawałam u niego na noc. I że oglądaliśmy w łóżku razem telewizję... Wiesz co jest moim zdaniem najlepszą rzeczą? Gdy kogoś kochasz, to nie budzisz się czasem w środku nocy i nie patrzysz na tą osobę? I widzisz to piękno... Mam na myśli ten spokój, to, jaki ten ktoś naprawdę jest. Nie widać tego w ciągu dnia, w pośpiechu. I ja potrafiłam tak siedzieć i patrzeć na niego godzinami. Bo to dawało taki spokój. 


Michael i dzieciWięc opowiedz mi o narodzinach swojego pierwszego dziecka. 
 Debbie [uśmiechając się]: Będzie wiele kontrowersji w związku z tym. Tam... Jest dużo pracy. I znów: musisz zrozumieć, że nie zrobiłam tego, żeby być matką. Ludzie, którzy chcą być matkami, czekają na to z utęsknieniem, o mój Boże. Byliśmy bardzo podekscytowani, Michael oczywiście o wiele bardziej podekscytowany niż ja. Taki był podniecony, kiedy miałam skurcze. I... Był tam! Mieliśmy filmy, muzykę... Był tam 24h na dobę. Bardzo przeklinałam, za każdym razem, jak chciałam rzucić jakieś przekleństwo, Michael ubiegał mnie, przekręcając znaczenie wyrazów. 

Och, on nie lubi przeklinania. 
Nie uważał, by było konieczne, jeśli są inne wyrazy. Ale był tam przez cały czas. Trzymał mnie za rękę, głaskał po głowie... Chyba raz się zrzygałam... Byłam taka zawstydzona, a on powiedział: „Przestań, jest dobrze, jest pięknie, cudownie”. Powiedziałam „Ja umrę”. A on: „Nie, nie umrzesz, jest wspaniale”. Potem spojrzeliśmy na siebie i zadecydowaliśmy o przebiegu porodu. Środki znieczulające otępiły mnie trochę. „Dajcie mi epidrol” [epidrol- środek używany podczas znieczulenia do porodu- przyp. tłum.]. A potem... Urodził się Michael [Prince], była druga faza porodu [ta, przy której widać główkę dziecka- przyp. tłum] i Michael wtedy powiedział: „Tak, on tu, jest, to jest takie piękne”. Mając medyczne podejście, to niemożliwe, krew i to wszystko, przykro mi. Powiedziałam: „Michael, ja nie mam takiego podejścia jak ty, to nie może być takie piękne”. On był wzruszony do łez. I wtedy jego syn się urodził. A ja spojrzałam mu [Michaelowi] w twarz... [Debbie zaczyna płakać i mówi do Iana i operatora kamery: „Pogadajcie sobie chwilę sami]. Nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. To właśnie było dla mnie wspaniałe. Widzieć wtedy ten jego wyraz twarzy, Przeciął pępowinę i lekarze zabrali Prince'a. A Michale wciąż przychodził do mnie i pytał, czy wszystko ze mną w porządku, czy dobrze się czuję. Powiedziałam: „Tak, jest dobrze”. I wiesz, najlepszy prezent od opiekunek, które zawsze trzymają wszystko w tajemnicy... Nie pamiętam tej całej choreografii wychodzenia ze szpitala, w końcu wszyscy wyszliśmy i nie było kontaktu z Michaelem. Był ze swoim synem. „Jak się wszyscy czują?”. „Dobrze”. I wszyscy pytali „Jak się czują ojciec i dziecko?”. „Ojciec i dziecko czują się dobrze”. To było właściwe. 

Miałaś jakieś wahania wobec tego, że Twoje dziecko wychowuje się na ranczu z Michaelem? 
Nie, dlaczego miałabym mieć? To ma być jakiś sarkazm? My mówimy o niebie... Widziałeś ranczo? 

Nie, nie. 
To miejsce najbliższe nieba, jakie można sobie wyobrazić. Bo gdzie prócz nieba ciągle ktoś będzie zwracał na Ciebie uwagę, nie mam na myśli takiej wykwalifikowanej opieki, ale taką wynikającą z miłości. Upewniał się, że wszystko jest w porządku. Tam było cicho, można było odpocząć. Jeśli byś czegoś potrzebował, to to było wykonywane. 

Nie brakowało Ci bycia z rodziną tam, żebyście byli tam we trójkę, nie mieszkałaś tam... Brakowało Ci bycia częścią tego? Bycia mamą? 
Muszę ci przedstawić mój pogląd na bycie matką. Myślę, że już to zrobiłam, pewnie się powtarzam, ale wyjaśnię to, w co wierzę,. Musisz zapracować na tytuł rodzica. My jesteśmy rodziną. Nie jesteśmy jednak konwencjonalną rodziną. Nie taką, jak rodzina Ozzy'ego Osborne'a. Wszyscy sobie myślą [o nas] „co za dysfunkcyjna rodzina”. On [Osborne] jest prawdopodobnie jednym z najbardziej kochających ojców, tak jak Michael. Oboje stawiają rodzinę na pierwszym miejscu. Ludziom trudno w to uwierzyć, nie wiem czemu. Tylko dlatego że nie mieszkacie w tym samym miejscu, nie jecie tego samego jedzenia, o tej samej porze, przy tym samym stole, nie jesteście rodziną? Nie jestem w tradycyjnej rodzinie. Większość ludzi na świecie nie funkcjonuje w czymś, co postrzega się jako idealną rodzinę, Tacy ludzie [mający perfekcyjne rodziny] oczywiście też są, dobrze dla nich. To trudne. Ja mam ogromny szacunek do ludzi, którzy są rodzicami. Myślę, że to najtrudniejsza w życiu rzecz. Jeśli musiałabym być rodzicem, to tak, byłabym. Ale mam wybór i moim wyborem jest obserwowanie, jak dzieci wychowywane są przez swojego ojca. Jakbyś popatrzył na niego [Michaela], na nie [dzieci], na ich twarze... Nigdy nie zmieniłabym zdania. Nic nie zrobiłabym inaczej. Dla mnie to wszystko jest dobre, właściwe. 

 Kiedy nadeszła ta decyzja żeby mieć Paris, prawie zaraz po narodzinach Prince'a, byłaś gotowa to zrobić? 
Tak, powiedziano nam, że powinniśmy poczekać, pewnie zawsze jest jakiś sugerowany czas czekania, ale latałam wtedy często do Paryża i od tego miejsca dostała imię- tam została poczęta. Mówimy tu o imionach. Ktoś zaproponował: nazwijcie ją Michael. Nie, nie można nazwać jej Michael, to dziewczynka. Mnie się to podobało, uważałam, że Michael byłoby fajnie, ale on powiedział nie. I zaproponował Paris Michael. A ja powiedziałam: chciałabym, żeby miała też imię po twojej matce. Więc jest Paris Michael Katherine. I nazywamy ją małą księżniczką. 

A Prince dostał imię po dziadku Michaela. 
Tak. 

Cieszyłaś się, że to będzie dziewczynka? 
Tak, zdecydowałam się na ciążę drugi raz. To fajna rzecz! 
 
Mieć dziewczynkę i chłopca?
Debbie Rowe i Prince
Nie, być w ciąży [Debbie się śmieje]. Tak, wiesz co, jak już się ma i syna, i córkę, to już potem można mieć nawet 11 chłopców, ale wszystko zaczęło się pogarszać... 

Z każdym dzieckiem było coraz więcej zainteresowania... 
Tak, więcej zainteresowania, coraz więcej zainteresowania i to było... Powiedziałam: „Bardzo cię kocham, ale już nie mogę..” 

Poradzić sobie z tym. 
Nie, nie poradzić sobie z tym, nie chodziło o dzieci, tylko o media. Wiesz, za każdym razem kiedy coś się stanie, to wyląduje w głównych newsach... To byłoby dla mnie straszne. Nawet, jeśli coś się nie wydarzyło albo było przekręcone, to to było zbyt stresujące. A ja po prostu... Nie mogę powiedzieć, że nie chciałam odejść, ale chciałam wyjść z centrum uwagi, być na peryferiach tego, na zewnątrz. 

Cóż, jedna rzecz, która wydarzyła się podczas narodzi Paris... Czy było łatwiej niż podczas porodu Prince'a? 
Myślę, że Michael był przytłoczony, kiedy Prince się urodził, przez to całe doświadczenie. Kiedy rodziła się Paris, był w stanie bardziej sobie z tym poradzić, chłonąć to. Kiedy się urodziła, powiedział: “O Boże, ona jest taka piękna”, dotknęliśmy jej główki I on był w stanie bardziej się tym zająć, bo nie było lekarzy, którzy mówili “O, to dziecko Michaela, musimy się starać”. To był bardziej zwyczajny poród. A on mówił “O mój Boże, to jest takie piękne”. Nigdy nie zapomnę tego zdania i sposobu, w jaki je wypowiedział. 

Tabloidy miały wrażenie, że wraz z narodzeniem Paris... Napisali, że Michael porwał nowo-narodzoną Paris jeszcze z łożyskiem, wprost z porodówki i uciekł do domu. 
Jak się porywa własne dziecko? Nie zostawił żądania okupu, więc mam wątpliwości, czy to było porwanie. 

Ian [śmiejąc się]: Uciekł i zostawił cię tam. Prawda? 
Debbie: Raczej nie mogłam wyjść. Miałam kroplówkę z epidrolem, nie mogłam się ruszać. Co miał zrobić? Pewnie, że zabrał dziecko. 

Więc nie chciałaś być z córką po urodzeniu? 
To był ich czas. Wiesz, czas kształtowania się więzi. Było dla mnie bardzo ważne podczas obu ciąż, żeby dzieci znały głos Michaela. Więc zrobił nagrania. Nie wiem, co na nich było, to sprawa pomiędzy nim i dziećmi. W nocy przed pójściem do łózka brałam słuchawki, zakładałam je na brzuch i czytałam sobie przez jakieś pół godziny czy 45 minut. Kiedy nagranie się kończyło, odkładałam sprzęt na nocny stolik i szłam spać. No i one rozpoznawały jego głoś w momencie, gdy go usłyszały po raz pierwszy. A te pierwsze momenty, dni po urodzeniu, są najważniejsze. Myślę, że nie każdy rozumie, że to nie jest czas dla wszystkich, to jest czas dla dzieci i rodziców. Każdy chce przyjść i zobaczyć dziecko. Wiesz, to jest najazd na prywatność. A to jest specjalny czas dla dziecka i rodzica. 

Wiem, że Michael chciał więcej dzieci, w końcu ma teraz trzecie. Był zmartwiony, że Ty już nie chciałaś? Chciał mieć jeszcze z Tobą dzieci? 
Nawet jeśli... To był na tyle rozsądny, żeby nie wywierać na mnie presji. Nigdy nie chciał tego, o czym ci powiedziałam [jedenastu chłopców]. Dzięki ci kochanie! To było dla nas obojga bardzo emocjonalne. Myślę, że to trochę zmieniło nasza przyjaźń. Ja z niej chyba zaczęłam trochę odchodzić. Ale to nie on sprawiał, że tak myślałam, on mnie rozumiał. Wiedział, że jeśli będzie mnie potrzebował, ma do mnie dzwonić. 

Chciałaś jakoś wrócić do normalnego życia. 
Tak, myślałam, że to będzie możliwe. 

Chciałaś znów chodzić na randki, mieć innych mężczyzn? 
Nie. Jemu trudno dorównać. Wiesz, kiedy ktoś tak o ciebie dba, nawet na poziomie przyjaźni, to trudno, żeby ktoś inny mu dorównał. Wiesz, wciąż go kocham... Nie mam pragnienia, by szukać kogoś innego. Nikt go nie zastąpi. 

Jak często widujesz teraz dzieci i Michaela? 
Mam na to stałą odpowiedź. Że nie widuję. Bo jeśli powiem, że tak, to wtedy od razu padną pytania „jak często?”, „co robicie?”. Więc oficjalna odpowiedź jest: nie widuję. 

Nie widujesz ich? 
Bo nie chcę pytań, które są najazdem na moją prywatność. Przykro mi. 

Ok. 
Wiem, że możesz zapytać mnie o co chcesz, ale ja muszę postawić granicę w pewnych miejscach, bo to moja sprawa. To moja rodzina I jestem tutaj bardzo egoistyczna. 

Więc czy mogę zapytać tak: czy oni są wciąż częścią twojego życia? 
Znów, musiałbyś zapytać ich samych, znów rozmawiamy o mojej rodzinie. Oczywiście mam pewien wpływ, ponieważ ich twarze są wciąż zakryte. To była moja prośba, nie jego. Michael jest bardzo dumny ze swoich dzieci. To ja jestem tą osobą, która się o nie obawia. To ja widziałam pogróżki. Że ktoś je zabierze. Nie. Nie. Wszystko musi być zrobione, by temu zapobiec. Nie ma nic bardziej przerażającego niż patrzenie na kartkę, na której ktoś grozi, że je zabierze. I ja powiedziałam „jak ja bym miała ubierać chustki, żaden problem. Udawajmy, że to Halloween". Myślę, że Michael da im możliwość poradzenia sobie z tym. Jestem pewna, że któregoś razu powie do dzieci: „Chcecie wciąż ubierać chusty?”. Ja będę miała natychmiastowy zawał serca, ale on nie jest kimś, kto by zmuszał dzieci do robienia czegoś, czego nie chcą. Nie jest takim typem rodzica. W ogóle. I ja naprawdę nie rozumiem, czemu wszyscy się na tym skupiają. Czy to ma coś wspólnego z modą? Chustki nie pasują do reszty? Popracujemy nad tym. Ktoś powiedział coś o nim, że karmił dziecko, to małe, nowonarodzone a ono miało zakrytą twarz. Czym się to różni od sytuacji, kiedy matka karmi swoje dziecko zakrywając siebie albo dziecko podczas karmienia piersią? To straumatyzuje dziecko? Nie widziałam żadnych raportów na ten temat, że przykrywanie twarzy dziecku straumatyzuje je. 

Jaką przewidujesz przyszłość dla swoich dzieci? 
Szczęśliwą. Nie będą nieszczęśliwe. 

Myślisz, że będą w stanie przystosować do świata, jeśli żyją w tak niekonwencjonalny sposób? Nie z powodu samego Michaela, ale z powodu ochrony, prześwietlania jego życia? Nie martwisz się o to? 
Znów, myślę, że kiedy przyjdzie czas, będą w stanie zrozumieć, o co chodzi. Znają swojego ojca. Wiedzą nawet, czemu tutaj są. Dlaczego przyszły na świat. On nie ma tradycyjnego życia, jak więc można wymagać, by miał tradycyjną rodzinę. Wiesz, mamy swoją rodzinę i to działa. I mam żal do ludzi, którzy mówią inaczej. 

Czy jest coś, za czym tęsknisz w związku z małżeństwem? 
Michael bardzo dobrze się mną zaopiekował.. Chyba nie, to nie było tradycyjne małżeństwo... Brakuje mi bliskości, takiej zwyczajnej. Bycia bliżej połaczonym. Choć w sumie jak ma się dzieci... Wiesz, gdyby nie te całe media, na zawsze byłabym jego żoną, chyba że to on by się mną jakoś znudził. 

Więc to tak naprawdę był twój pomysł, żeby to zakończyć. 
Tak, mój. Ale to nie było zerwanie, “jesteśmy kwita”. Nienawidzę tak tego nazywać [rozstaniem], bo ludzie sobie wtedy myślą “no tak, rozwód, o to chodziło”. A to było: “Proszę, ja muszę... Nie mogę już, proszę...”. Wiesz, dzieci mają nianię, która jest fantastyczna. Wspaniała dziewczyna. Więc mają ten kobiecy model. Jest tyle matek, które nazywa się mamami, ale nie powinno się tego robić. A ci ludzie, którzy przychodzą i mnie atakują, powinni raczej popatrzeć na osoby, które podjęły rolę rodzica, a nie są w stanie jej wykonywać. Michael wykonuje obie te role bardzo dobrze. Te dzieci nie mogą być kochane bardziej, niż są, nie ma takiej opcji. 

W czasie swojej kariery Michael zawsze otaczał się chłopcami jako przyjaciółmi, prawda? 
Tak, chłopaki zadają się z innymi chłopakami. 

Czy kiedykolwiek radziłaś mu, by tego nie robił, bo może to nie wyglądać dobrze dla reszty świata? 
 Nie jestem jego matką. Nie widzę w tym nic niewłaściwego. Jak ludzie by na to patrzyli, gdybym to była ja albo ty? To coś nieodpowiedniego? Nie wolno tak robić? Cóż, jestem zaskoczona, skąd ludzie wyciągnęli takie kategoryczne stwierdzenie, że to jest niewłaściwe. Tak się stało, ponieważ oni mają jakieś złe pierwotne założenia w związku z tą sprawą, a te założenia są całkowicie błędne. Koniec, kropka. 

Nie obawiasz się, że dzieci wciąż z nim są, pomimo tych plotek? 
On jest ich ojcem, a nie pedofilem! 

Uważasz, że nigdy by im nic nie zrobił... 
Oczywiście, że nie! Ani swoim dzieciom, ani też żadnym innym. Za wyjątkiem, by im pomóc, jeśli by tego potrzebowały. Jeśli mógłby zrobić coś, co uczyniłoby ich życie lepszym, żeby mniej bolało, żeby uczynić ich życie bardziej znośnym, nawet na minutę, to on by to zrobił. Ale nigdy nie skrzywdziłby dziecka. Mam dość słuchania tego. Bo czy możemy znosić już te kłamstwa tak długo? A ja już doszłam do ściany. I dlatego robię ten wywiad. Mam dość tych kłamstw. Mam dość tego gówna. 


Debbie Rowe i Michael Jackson
źródłoMJPT najlepsze forum dla fanów Michaela Jacksona. Polecam.

12 komentarzy:

  1. Wow, dużo nowego się dowiedziałam :) Zapraszam na collection-of-jackson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając to kształtowałam swój komentarz ale nie wiem od czego zacząć xd. mam nadzieję że przyzwoicie mi to wyjdzie ;). Po pierwsze podoba mi się to jak Debbie stanowczo im mówi 'to nie wasza sprawa' 'to pytanie jest niegrzeczne; jest nie na miejscu' 'odczepcie się' i wszystko tego typu. ona stanowczo wyznacza granice i nie pozwala naruszać swojej godności. i dobrze. z mediami to trzeba krótko i szybko, krótka piłka. sądzę, że Michaelowi właśnie brakowało tej opryskliwości, potrzebował tej cechy, nie potrafił im po prostu jasno powiedzieć 'zamknijcie w końcu te ryje!' ;). Oni sami są nieuprzejmi i bezczelni, przekraczają wszelkie granice, to oni są tu niekonwencjonalni i tabu a nie Michael i jego rodzina. Mike powinien trzymać się zasady 'oko za oko, ząb za ząb' (z resztą ja też tego nie potrafię xd).
    Po drugie: nie do końca rozumiem (bądź nie rozumiałam) postawy Debbie jako matki. rozumiem że chciała by to były tylko dzieci Michaela. Zrozumiałam każde jej słowo z tego wywiadu. Ale nie rozumiem kobiet które nie chcą mieć dzieci, tzn takie które nie czują tego macierzyńskiego instynktu, nie są wrażliwe na ten cud, którym jest dziecko, przecież to jest jej własny owoc. nie rozumiem jak można być tak obojętnym. nie osądzam jej w żaden sposób, wiem że chciała by to był prezent dla MJa, ale ja bym nie mogła tylko dlatego zostawić swoje dziecko i iść w cholerę. ;) . ale mam dopiero 16 lat więc chyba za mało wiem by to wgl komentować.
    Po trzecie: to się tyczy głównie tych co oceniają z zewnątrz, nie mając kompletnie żadnego pojęcia o sprawie. też kiedyś nie rozumiałam ich relacji (Debbie i Mikea), ale się nie wypowiadałam, nie oceniałam, no bo jak, skoro przecież właśnie nie wiedziałam o co chodzi o.O . Teraz wiem. Oczywiście nie do końca, bo Debbie nam wszystkiego nie powie. I uważam że zrobiła coś bardzo pięknego. Lisa Marie go zostawiła, a on ją naprawdę szczerze kochał, obiło mi się kiedyś o uszy że obiecała mu dzieci ale mu ich i tak nie dała, a on miał już swoje lata, i jak nikt inny ze znanych mi osób chciał mieć dziecko baaaardzo! z całego serca. i kto miał mu je dać? gdyby nie znalazła się tak hojna i dobroduszna osoba jak Debbie, to by nie miał teraz Prince'a i Paris. a ona poświęciła się bardzo. poświęciła swoje prywatne życie i przez wiele przeszła.
    Po czwarte: Michael jest/był wspaniałym ojcem. dla mnie to ojciec ojców. do niczego ich nie zmuszał, szanował je i ich decyzje. i wierzę Debbie na słowo że to najlepszy ojciec. widzieliśmy przecież jak traktuje wszystkie inne, nieswoje dzieci. a co dopiero jak ma swoje. to zawsze jest inaczej mieć swoje dzieci. i mimo że to może wydawać się głupie, przyznam, że od bardzo długiego czasu (bo od 14 roku życia, a mam 16) marzę by Michael był moim ojcem. choć już nie żyje. ale moi rodzice nie nadają się na rodziców i nie zasługują na to miano. to jest to o czym mówiła Debbie "A ci ludzie, którzy przychodzą i mnie atakują, powinni raczej popatrzeć na osoby, które podjęły rolę rodzica, a nie są w stanie jej wykonywać." ci ludzie którzy dali mi życie nie zasługują nawet cienia szacunku ode mnie. można by pomyśleć że to moi rodzice i powinnam mieć do nich szacunek, choćby za dane życie. ale nie, może tak myślę dlatego, że to patologia, ale naprawdę, na szacunek trzeba sobie zasłużyć. a być wdzięcznym za życie? sory, ale oni robią wszystko by mi je uprzykrzyć i jeszcze się na mnie wyżywają że żyję. nie będę przepraszać, bo to nie moja wina.a ja mam prawo żyć. (sory że się tu wyżalam). i chyba nie ma w tym nic głupiego, w marzeniu o tym by Michael był moim ojcem. chyba większość dzieci choć przez chwilę o tym marzyła.
    To wszystko ode mnie. chyba ;0. pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że postanowiłaś się tym z nami podzielić, pięknie napisane. Michael jest po części ojcem każdego prawdziwego fana :)

      Usuń
    2. Mam takie samo zdanie na tem temat jak ty. A tak przy okazji przykro mi, że twoi rodzice nie zasługują na miano mamy i taty. Pozdrawiam wszystkich moonwalkerów❤️👑.

      Usuń
  3. MJPT owszem jest oficjalne, ale ja znam nieoficjalne forum o Michaelu gdzie jest mnóstwo informacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem otwarta na wszystkie fora, w których można znaleźć dobre i prawdziwe informacje na temat Michaela. Jeśli byś mógł/a to podaj adres.

      Usuń
    2. Jakieś na tekstowie pod piosenkami chyba linki widziałam do kilku forów o Michaelu. A MJPT było dobre przed 2009 kiedy nie napłynęło tam mnóstwo powiedzmy "dziwnych" ludzi.

      Usuń
  4. Dzięki tobie i twojemu blogowi mogę pogłębiać o nim wiedze chociaż i większej obsesji niż ja mieć chyba nie można
    Thx

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedziałabym coś w stylu "Złotych myśli" ale słów mi zabrakło jak usłyszałam jaki to świetny ojciec. (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze nie rozumiem tej Debbie. Jak można być obcą osobą dla swoich dzieci?Nie czuć tego,że dziecko jest twoje? Nie rozumiem i chyba nawet nie chcę tego rozumieć...Zrobić komuś dzieci,oddać je i powiedzieć ,zmęczyłam się,pa'.To nie jest tak,że ja ją bezwzględnie hejtuję,rozumiem że można być zmęczonym sławą i mediami,ale...Eh nie umiem nawet tego opisać.Dość przykre. Zwłaszcza dla dzieci które nie miały matki,ale tylko ,element kobiecy' cytując Debbie. Michael był cudownym i dobrym człowiekiem.Dlaczego nie ma więcej takich mężczyzn?Przydaliby się...

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba, że nie jest biologiczną matką i z miłości do michaela poświęciła swoje ciało

    OdpowiedzUsuń
  8. 59 years old Programmer Analyst I Brandtr Shadfourth, hailing from Woodstock enjoys watching movies like Donovan's Echo and Kite flying. Took a trip to Historic Town of Goslar and drives a Oldsmobile Limited Five-Passenger Touring. spojrz na to teraz

    OdpowiedzUsuń